Mundial w Rosji już za nami, powoli opadają emocje, ale żeby pobyć jeszcze trochę w takim sportowo-turniejowym klimacie, pozwolę sobie na kilka słów o ekranizacji jednej z książek mego dzieciństwa, wielokrotnie czytanej ''Do przerwy 0:1" autorstwa Adama Bahdaja. Powieść z 1957 roku przeniósł na ekran ponad dekadę...
Piłka nożna w czasach akcji filmu była dla wyrostków prawie całym życiem. Dlatego poprowadzenie wszystkich wątków wokół tego sportu było strzałem w 10. Serial oglądało się z zapartym tchem a kawałek Wiślan stał się prawie przebojem. Ach żeby choć na chwilę stać się znów chłopcem...
Cytat z książki: "Dla młodocianych miłośników piłki nożnej z Woli, Muranowa, Żoliborza, Starego Miasta wszystkie drogi prowadzą na ulicę Konwiktorską, gdzie znajduje się stadion "Polonii". Każdy chłopiec, który choć raz znalazł się w niedzielę na stadionie i zasmakował w oglądaniu prawdziwego meczu, do końca życia...
Fajny serial, ale ja jako fanka książki to się baaardzo zawiodłam. Uwielbiam tą opowieść, a tutaj za bardzo ją skrócili. Sporo istotnych wątków pominiętych. Z książką się nie równa.