Jedna z najpiękniejszych annimacji jakie oglądałam - niesamowity, surrealistyczny klimatt i grafika na najwyższym poziomie. Szkoda że dzisiaj już mało kto eksperymentuje z formą jak w tym anime...
Wiesz, bywa, ale zważ na to, że "Belladonna..." jest dzieckiem swojej epoki, dzieckiem czasów hipisów, a to sporo tłumaczy taką różnorodność.
Chociaż fakt, szkoda, że teraz już nie trafiają sie prawie nigdy takie pozycje...
To fakt, wizualnie - prawdziwa uczta. Dawno nie widziałam czegoś równie pięknego. Szkoda tylko, że historia głupiutka i przesłanie nędzne.
historia nie jest aż taka głupia, pokazuje los wielu kobiet w średniowieczu, a beladonna sprzeciwia się panującym obyczajom... przede wszystkim, widać w filmie swoisty bunt wobec wieków ciemnych, stąd też płonący krzyż na koniec. no i wolny seks - ale czego się spodziewać po obrazie przypominającym wizualnie trip po lsd.
Przecież to jawna ekranizacja traktatu Micheleta, który głupiutkim bynajmniej nie jest.
No właśnie przesłanie jest mocne.. tylko dość symboliczne i nieoczywiste. Bez znajomości dzieła Micheleta i bez pewnej świadomości można go nie zauważyć. Po pierwszym obejrzeniu czułam, że to coś głębszego, ale musiałam trochę o tym poczytać żeby zrozumieć pewne odniesienia. Na pewno sięgnę do pierwowzoru.