Pojawiająca się dwa razy w filmie kwestia powalająco przystojnego Odeda Fehra jako Antoine Laconte powaliła mnie na łopatki. Zakochany w swojej rybce, przybiera niespodziewanie minę dość idiotyczną i mówi: "Ey fishy, fishy, fishy, fishy, ey fishy, fishy, fishy" stukając przy tym palcami w pokaźne akwarium. Scena rozbrajająca, a grymas twarzy i zmieniony do tego głos dodają dodatkowego uroku. Myślę, że ta kwestia zasługuje na miano kwestii wszechczasów. Mnie rozbawia niemal do łez, gdyż Oded jest mi znany raczej jako bohaterski wojownik. :)