Gooding Jr., Ron Perlman, Rey Winstone... Zastanawia mnie co robili w tym filmie tak znani aktorzy. Winstone to chyba ze względu na starą znajomość z Jasonem Connery'm postanowił wystąpić w tych kilku krótkich scenach.
Widać fascynację autora filmami pokroju drugiej części "Obcego". Mamy grupę komandosów, która idzie niby kogoś uratować, a wpieprza się w sam środek bagna. Zamiast kosmicznych stworów mamy jednak jakiś nawiedzonych ludzi z bąblami na twarzy, a zamiast stacji kosmicznej grobowiec. Zamiast statkiem kosmicznym bohaterowie dostają się tam windą. Nawet jak zjeżdżają to jeden z członków ekipy krzyczy "Ihaaa" w stylu "alienowego" Hudsona. Później mamy też motyw z innego filmu-kalki "Obcego 2" a mianowicie "Dooma", gdy jeden z komandosów zauważa w ciemnych korytarzach gołą dupę i łapie go chcica. Swoją drogą - co za bezsens! Wokół trup ściele się gęsto, a w gościu goła laska nie wzbudza żadnego podejrzenia i biegnie ją bzyknąć. Inne podobieństwo z Doomem - zarażeni też infekują wypluwając jakiś syf.
Mimo tego, że mamy w tym filmie kilku niezłych aktorów to ich potencjał nie zostaje wykorzystany. Siłą filmów alieno-podobnych powinny być też postaci drugoplanowe. W tym przypadku - mamy same miernoty.
Powinno być też trochę strasznie. Niestety - nie jest. Film jest przewidywalny. Od samego początku wiemy z kim główny bohater stanie twarzą w twarz na samym końcu. Wygląda to trochę jakby amator dostał niezłą ekipę, ale zrobił kupę, która na dodatek jest walącym po gałach plagiatem innych plagiatów.
Już dawno tak się nie wynudziłem jak podczas oglądania tego gówna,film ciekawi niczym obrady sejmu albo kolejny odcinek Klanu.
Większość bzdur/błędów występujących w tym filmie opisałeś ty,więc ja mogę to tylko potwierdzić i ostrzec potencjalnych widzów przed seansem.
Nie zwracam zbytnio uwagi na oceny FW,często są zaniżone w stosunku do filmu,ale przyznam że w tym przypadku średnia ponad 3 to zdecydowanie za dużo dla tego shitu.
Dziwie się że Cuba I Ray zagrali w takim dnie,chociaż ten drugi jak wyżej wspomniałeś,pewnie wystąpił tu tylko dlatego że 30 lat temu razem z Connerym biegał po Sherwood.
Daję 2 za gołą dupę w ciemnych korytarzach:)
Zawsze po obejrzeniu filmu piszę kilka słów. Tym razem czuję się z tego zwolniony. Twój opis jest jest tak dosadny i zarazem trafny, że nie mam nic do dodania.
W sumie nic więcej nie mogę dodać. Nigdy wcześniej i chyba nawet nigdy później ( a ten film widziałam chyba jeszcze przed założeniem konta na FW ) nie wynudziłam się tak na filmie. Tak jak tobie, zapachniało mi Obcym i innymi filmami Si-Fi ( nie wiem czemu nasunęła mi się jeszcze Wojna Światów - wiem, że fabuła inna, ale widziałam dziwne podobieństwo) , film całkowicie pozbawiony jakiegoś sensu, jako taki potencjał zupełnie nieruszony - jedynie aktorzy dobrzy, którzy nota- bene nie uratowali filmu. Powiem szczerze, że na początku starałam się jakoś wybronić produkcję, ale nic nie poradzę - pod koniec, na niektórych scenach po prostu chciało się śmiać. Szczeóglnie jedna zapadła mi w pamięć: widmo(?), projekcja(?), małej dziewczynki z misiem, do której strzelało dziesięciu komandosów:) Jak tak teraz o tym pomyślę, to chyba właśnie tą scenę pamiętam, film jakoś przeciekł mi przez głowę...:.:/