Morgan Freeman zdecydowanie wspina się z każdym filmem na wyżyny aktorstwa. Zachwyca nie tylko samą grą, ale także doborem filmów, bo zasadniczo kiczowatych produkcji się wystrzega. Czysty przekaz, proste słowa, niezwykła wartość. Nie gra w trudnych filmach, raczej zjadliwych dla przeciętnego kinomana, ale to co jego filmy ze sobą niosą, to coś fantastycznego.

Nie chcę uciekać za daleko w przeszłość, więc zacznę od 2003 roku, mamy tam do czynienia z nieco głupawą komedią "Bruce Wszechmogący", ale w tej głupocie naprawdę jest przekaz. Sam Freeman oczywiście wciela się w rolę Stwórcy niemalże bezbłędnie.

2004, "Za wszelką cenę" - tu nawet doceniony licznymi nagrodami. Fantastyczna rola, dobry film.

2005, "Niedokończone życie", czy "Batman", to filmy, które kinoman zapamiętuje na lata. Gdyby Tim Burton wiedział, że Christopher Nolan stworzy tak fantastyczne dzieło, pewnie nigdy nie musielibyśmy oglądać Batmana w pierwotnej wersji.

2007, to wg. mnie rok filmu pt. "Choć goni nas czas". Po prostu wyśmienity, fantastyczna historia, świetna gra aktorska, no i przekaz - jakże prosty.

2008, "Mroczny Rycerz" - tu chyba nie muszę komentować, chociaż film został "zjedzony" przez Heatha Ledgera.

2009, "Invictus - Niepokonany", komentować nie trzeba. Znowu prosty przekaz, ciekawa fabuła, ale przede wszystkim - genialny Morgan po raz kolejny.

Ale to "Magiczne lato" wg mnie jest najlepszym filmem z M. Freemanem. Historia po prostu wciąga, niczym magiczny wir. Gra aktorska - bezbłędna, począwszy od najmłodszych dziewczynek, kończąc na samym Morganie. Przekaz... Znowu dostępny dla przeciętnego umysłu, ale jakże fantastyczny. Kocham ten film i z wielką przyjemnością wrócę do niego za rok, może dwa lata.

Życzę kinomanom i samemu Morganowi jeszcze wielu takich produkcji i pozdrawiam.