Odłączywszy od grona potencjalnych odbiorców tego komentarza osoby, którym ta odsłona
Punishera podobała się najbardziej...
Mogę wreszcie odetchnąć i wziąć się za ostrzeżenie wszystkich, którzy jej jeszcze nie widzieli
by tego nie robili - co się tyczy zwłaszcza fanów komiksu.
Zaczynając od tego, że to nie Punisher tylko Kanister, a kończąc na tym, że powinien mieć
top z emblematem czaszki, zatrzymuję się w centrum i pytam: jak można było obsadzić w
głównej roli gościa, który przez 70% filmu (reszta to sceny bez niego i napisy) wygląda,
porusza się i strzela jakby wciągnął konewkę bimbru przemieszanego z rozpuszczalnikiem?
Gdyby nie lektor (Tomasz Knapik głosi) wyłączyłbym ten chłam przed pierwszym wejściem
szefowej mafii.