Jest to chyba najwspanialszy film Lucinho Viscontiego ! Dogłębne studium psychologiczne 5 braci,relacji między nim i ich stosunków z matką. Świetnie pokazana panorama problemów Mediolanu lat 60'. Film genialny a rola Delona najlepszw jego karierze !
A mnie ten film nieco rozczarował.Histeryczno-operowy finał mocno się zestarzał,brak mu siły jaką może dać wiarygodność zachowań i reakcji bohaterów.Także pierwsza część filmu trąci myszką.
Dobrze jest w środkowej części,gdzieś tak od spotkania Rocca i Nadji zwolnionej z więzienia.Film nabiera właściwego tempa.
Delon i Girardot to najmocniejsze aktorsko filary filmu.Liczyłem na rewelację,może za bardzo.6/10.Ukłony,esforty
"Siadając do Delona" i oglądając współczesne filmy, zawsze zauważam, że niestety czas nie zatrzymał się w miejscu. .
Piękny film, piękny klimat Wloch tamtych czasów, pięknie opowiedziana historia wloskiej rodziny, aktorsktwo na wysokim poziomie, fajnie pokazane relacje synów z matką. Poprostu takich filmów sie już dziś nie kręci. Wytrwalem do 4 nad ranem by ten film zobaczyć ale zdecydowanie bylo warto. Polecam
Może tego młodziutkiego Luca :)
Mieliście też wrażenie, że Visconti porusza tematykę wręcz godną Dostojewskiego? Mi postać Alaina Delaina przypominała bardzo Aloszę, alei Myszkina, z kolei Simone to oczywiście Dymitr Karamazow. Młodzi (Luca i ten drugi - Ciro?) tak jak w Młodziku czy jak u Czechowa wierzą, że w przyszłości nastaną lepsze czasy, "złoty wiek ludzkości", raj.
No i ta przejmująca piosenka o powrocie do korzeni w końcówce , po ogromnych emocjach związanych z powrotem Simone i doskonale przemyślanym rozładowaniem tego sceną spotkania Ciro i jego dziewczyny przed fabryką. Czy można lepiej skończyć film? Wyjące syreny, beztroskie odejście podrygującego w biegu Luci i piosenka o powrocie do ojczyzny - ziemi... Przepiękne.
"Mieliście też wrażenie, że Visconti porusza tematykę wręcz godną Dostojewskiego? Mi postać Alaina Delaina przypominała bardzo Aloszę, alei Myszkina, z kolei Simone to oczywiście Dymitr Karamazow..."
O tym właśnie chciałam napisać! Miło, że ktoś ma podobne skojarzenia. Nie wspomniałeś jednak o Nadji, która dla mnie jest odpowiedzią Viscontiego na Gruszeńkę - największą femme fatale, jaka wyszła spod pióra Dostojewskiego.
Trudno porównywać Dymitra do Simone. Może i charaktery mają podobne, ale Karamazow nie był w stanie popełnić zbrodni, ponieważ w głębi duszy był dobrym człowiekiem, natomiast Simone jest moralnym zerem, najpierw pasożytuję i zatruwa życie własnej rodzinie, następnie dopuszcza się mordu i nie odczuwa przy tym żadnych wyrzutów sumienia. Nie to zdecydowanie nie jest dusza Karamazowa - jakby to powiedział Dostojewski.
Uważam,że masz rację.Mnie również od razu przyszła myśl o Braciach Karamazow.Zresztą w pózniejszej twórczości Visconti także sięgał po Dostojewskiego.Przypomnijmy chociażby Zmierzch bogów wyrażnie zainspirowany Biesami.Martin von Essenbeck to przecież Stawrogin.
Ktoś kiedyś powiedział że najlepsze, najdoskonalsze dzieła kina jest ciężko zrecenzować i opowiedzieć... Powyższe dzieło Viscontiego jak najbardziej wpisuje się w prawdę płynącą z tych słów. Film nadzwyczajny,nietuzinkowy, życiowy, poruszający do cna, wywołujący różnbarwne emocję, od smutku po radość, skłaniajacy do refleksji. Ponadto absolutnie wybitna muzyka, scenografia i nastrój uwydatniają sceny miłości, walki dobra ze złem czy wewnętrznych rozterek bohaterów! Dzieło