Daryn wstaje wcześnie rano by pobiegać słuchając przy tym muzyki. Tak się w nią wczuł, że zaczął śpiewać czym mocno zszokował sąsiadkę. Pod domem czeka ojciec Xavier (Cuba Gooding Jr.), który nie jest zadowolony z wyniku i każe synowi bieg jeszcze raz. W szkole dyskutuje z Kiranem o dziewczynach. Sammy, który dołącza do rozmowy anonsuje im newsa, że Big Shawn daje darmowy koncert dziś. Niestety główny bohater nie może iść, bo obiecał, że skończy esej na studia. Widać, że chłopak jest bardzo podporządkowany rodzicom, a szczególnie tacie, który ma wobec niego wysokie wymagania. Na szczęście pozwalają mu iść na rapowy koncert jeśli wróci przed 11.

Więcej ludzi już nie wpuszczają na widowisko, więc trójka kumpli próbuje dostać się od tyłu. Podczas próby wyważenia drzwi dostrzegają na górze Isabelle (Cara Delevingne), którą proszą o wciągnięcie na koncert. Negocjacje przerywa przybycie ochroniarzy, jeden z nich jest szczególnie agresywny, lecz wspólnymi siłami udaje im się z nim wygrać i zwiać. Wieczorem po złożeniu aplikacji na Harvard Daryn poszukuje dziewczyny z turkusowymi włosami na facebooku oraz instagramie. Tak się zaangażował, że zasnął przed komputerem. Rano biegając znalazł ją pracującą w knajpie.

Film ten jest bardzo podobny do melodramatu jaki ostatnio widziałam, a mianowicie ''Kiedy się pojawiłaś'' (2018). Obie dziewczyny bardzo łączą krzykliwe peruki jakie przywdziewają, lecz Isabelle jest mniej infantylna i bardziej wulgarna. Podobnie jak w przykładzie mamy różnice między Darynem a Izzy, lecz są one raczej w stylu życia i stanie majątkowym. Chłopak pochodzi z majętnej rodziny, ale życie zaplanował za niego ojciec. Dziewczyna no cóż nie ma ojca, a matka tylko szwendała się po odwykach, więc była pod opieką Phila - sympatycznej transseksualistki. Uważam to za oczko puszczone do odbiorców LGBT.

Wspominając o tej postaci należy pochwalić Chrisa D'Elie za tą rolę, aż szkoda, że to była postać drugoplanowa i mało jej było w filmie. Cara Delevingne oraz Jaden Smith skradli niemalże całe show. Drugi z aktorów dodatkowo odwalił dużą robotę wokalnie. Cuba Gooding Jr. bardzo dobrze zagrał zaborczego ojca. Produkcja mimo bardzo smutnego tematu nie jest pozbawiona poczucia humoru, bardzo ciekawym pomysłem byli pracownicy knajpy, którzy śpiewają za każdy napiwek. Fabularnie jeszcze gdzieś tam przypomina ''Gwiazd naszych wina'' (2014). Moja ocena to 10/10.