Mnie totalnie kupił, tylko czekałam na sceny z nim :D Nie żadna Harley czy Joker (nie mówię oczywiście, że byli źli), ale właśnie on.
Chyba pierwszy film, w którym mnie nie irytował! Rozwaliła mnie scena w barze, gdy po zniszczeniu urządzenia do detonacji ładunków od razu się zwinął - dosłownie w ułamku sekundy ;D
Film z rodzaju popkorniaków. Wyłącz mózg, a zabawa będzie przednia. ;)
i ta Harley... Boska po prostu. XD