Takie duże filmy są sterowane przez producentów. Chyba Burton miał tu więcej szczęścia, bo to był początek lat 90 i jeszcze producent nie robił z komiksu kury znoszącej złote jaja;) Reżyser nie jest równy, jak widać nigdy nie był. Trudno cokolwiek zarzucić do jego warsztatu, bo nawet przy mnie udanych produkcjach to wszystko działa. Jest napięcie, zabiegi formalne, jakaś intensywność. Zaczął już bardzo dobrze - "Straceni chłopcy" i "Ognie św. Elma". Ma swoim koncie niezłe thrillery, które mają swoje drugie dno, coś mówią o rzeczywistości, jak choćby "Upadek", potem dwie dobre adaptacje Grishama. Wreszcie zaskoczył mnie "Bez skazy", filmem bardzo naturalnym, odmiennym od klimatu sensacyjnego. Ze świetnymi rolami, bo u niego zwykle aktorstwo jest na poziomie. Chciałoby się oglądać Takiego DeNiro, jak tutaj, a nie jakieś prymitywnego "dziadka". A obok nieodżałowany Seymour Hoffman. Cage stał się nieco karykaturalny ostatnio, ale w mniej moim zdaniem całościowo udanym "8 mm" był niezły również, a i klimat niezły. Szkoda, że nowsze rzeczy są bardziej chaotyczne, wręcz takie szkicowe, bez jakiś ciekawego scenariusza.