Zawsze słyszałam, że skoro podobają mi się filmy p. Tarantino, to powinnam obejrzeć sobie też jakieś dzieła Roberta Rodrigueza, że to podobny typ itd. Jak dotąd widziałam "Grindhouse: Planet Terror", "Sin City", "Cztery pokoje" i sam początek "Maczety". I jestem niemile zaskoczona, bo o ile Quentina uwielbiam, to Rodriguez nie przemawia do mnie wcale... Jak dla mnie to zupełnie inna bajka. Czy ktoś ma podobne wrażenia?
To chyba zależy od filmu bo o ile Rodrigueza uwielbiam to przyznam że jest trochę nierówny. Np Desperado 2 jest moim zdaniem rewelacyjne a po wyjściu z kina po Predatorach miałem wrażenie że to jakaś pomyłka. Odnośnie Tarantino to często współpracują, mają całkiem podobne podejście, chyba dlatego są przyjaciółmi ale style jednak różne. Nie przekreślaj go jednak od razu. Ma w swoim dorobku parę fajnych produkcji. Poszukaj i myślę że znajdziesz coś dla siebie ;)
No ok, może jeszcze coś mi się spodoba, chociaż muszę powiedzieć, że trochę się już zniechęciłam ;p nie wiem, po prostu Rodriguez mnie nudzi (to chyba dobre słowo), mam wrażenie, jakby próbował trochę naśladować Tarantino (chociaż faktycznie: mają inny styl), ale to co u Quentina jest zabawne i dość lekko podane (nawet gdy są to odcinane kończyny), u niego wypada jakoś topornie... Póki co zamierzam obejrzeć jeszcze "Od zmierzchu do świtu", bo wiem że tam też była jakaś współpraca, dobry wybór?
Wybór idealny. Rodriguez stał za kamerą, podczas gdy Tarantino odpowiadał za scenariusz. Osobiście bardzo cenię sobie pracę tych dwóch, gdyż ich filmy wyróżniają się w szczególny dla siebie sposób. Z jednej strony mamy bardzo dobre dialogi, oryginalne, nieprzerysowane, które wręcz można cytować z uśmiechem na twarzy a z drugiej piękną akcję z naciskiem na krwawą masakrę. Polecam.
Filmy Rodrigueza są proste. Bądźmy szczerzy: Desperado to była prawie przez cały czas jatka i to o wiele płytsza niż Kill Bill
Są. Widać, że facet chciał zrobić coś więcej, ale ewidentnie mu brakuje tego "czegoś". Chociaż muszę przyznać, że obejrzałam zrobiony przez Rodrigueza, a napisany przez Tarantino "Od zmierzchu do świtu" i w zasadzie spełnił oczekiwania ;)
Nie wiem tylko czy Rodriguez robi takie filmy celowo czy brak mu właśnie tego czegoś co Tarantino ma
Różnica pomiędzy nimi jest taka, że Tarantino umiejętnie wykorzystuje w swej twórczości filmy klasy B, a Rodriguez umiejętnie robi filmy klasy B. :)
ale on chyba to robi celowo popatrz na "Maczeta zabija" przecież tam absurd goni absurd i efekt jest świetny
@awskom: "absurd goni absurd" - Tarantino operuje tymi samymi środkami, ale efekt jest według mnie powalający, u Rodrigueza - zaledwie średni; kwestia gustu ;)
IMO ten film jest groteskowy. Jak dla mnie nie ma żadnego powalającego efektu...jak najbardziej jestem za tym, żeby reżyser bawił się filmem, miał wizje, które graniczą z żałosnym spektaklem, ujmując przy tym widza swoimi umiejętnościami i wyobraźnią, ale bez przesady...jak dla mnie nieudane próby Rodrigueza. Tarantino posiada za to charyzmę, tworzy filmy zabawne, które właśnie niekiedy graniczą z godnymi pożałowania, jednak mają ten smaczek i paradoksalnie są jednymi z lepszych.
No to jest idealnie powiedziane - wszystkie różnice między nimi ujęte w jednym zdaniu, właśnie o coś takiego mi chodziło :)
"Od zmierzchu do świtu" sobie obejrz bo to najbardziej "tarantinowski" film Rodrigueza i nie dlatego, ze gra tam Quentin
Tak. Próbuje naśladować. Szczególnie w "El Mariachi" z 1992 roku. Wtedy nawet nieznał Tarantino. Obydwaj się poznali dopiero w Cannes gdzie Rodriguez promował "El Mariachi", a Tarantino "Wściekłe psy". Naprawdę już straciłam nadzieje, że ludzie przestaną umniejszać dokonania Rodrigueza.
Mają podobne inspiracje, podobną filmową wrażliwość, ale chyba jednak, inną skalę talentu. No i trzeba przyznać że Tarantino, nie robi słabych filmów
mam podobnie, o ile robi jeszcze filmy z Quentinem to jest nieźle, jak robi bez QT to już poziom zdecydowanie gorszy
Więc uważasz, że "Sin City- Miasto Grzechu" to gorszy film? Tarantino reżyseruje tam tylko jedną scene z Hartnettem. Reszta to robota Rodrigueza. Świetna robota. Lubie Tarantino, ale to jak wynosicie go wszyscy na piedestał, bo bawienie się konwencją opanował do perfekcji jest wkurzające.