Biorąc pod uwagę te wszystkie seriale, która nie wnoszą nic, nie mówią o niczym, i niczego nie wyjaśniają, MMFD jak dla mnie jest po prostu cudem. Można pomyśleć "Meh, gruba laska, niezbyt ładna i z problemami, będzie smutno, nie podoba mi się". Nic bardziej mylnego. Tyle co się naśmiałam i popłakałam przy tych odcinkach (których jest o wieeele za mało), nie można zliczyć. Rae jest nastolatką, jakich jest tysiące na świecie, ale własnie to, że jest tak normalna i naturalna sprawia, że możemy rzeczywiście wczuć się w jej trudną sytuacje. Ostatni odcinek zmusił do przemyśleń, przeanalizowania tego co się dzieje u mnie i porównania z wnioskami wyciągniętymi przez główną bohaterkę. Nie spodziewałam się jakichkolwiek refleksji gdy zaczynałam serial, a gdy go skończyłam biję ukłony!
Nie bądź normalny, bądź sobą!